Czajka, 1960, utonięcie członka załogi, Zalew Wiślany
(Orzeczenie Izby Morskiej w Gdańsku z dn. 31.01.1963r. Sygn. akt I.M. 57/60)
Izba Morska przy Sądzie Wojewódzkim w Gdańsku z siedzibą w Gdyni, rozpoznawszy w dniu 30 stycznia 1963 r. sprawy utonięcia Romualda P. w dniu 14 lipca 1960 r. na Zalewie Wiślanym
orzeka:
I. Przyczyną śmierci Romualda P. członka załogi jachtu Czajka w dniu 14 1ipca 1960 r. ok. godz. 1400 na Zalewie Wiślanym w odległości ok. 1,5 km na NNW od portu Tolkmicko, przy dobrej pogodzie było: utonięcie wymienionego w wyniku samowolnego i lekkomyślnego opuszczenia przezeń jachtu znajdującego się w drodze w celu zażycia kąpieli.
II. Wytknąć kierownikowi jachtu Czajka Janowi G.:
a/ niezgłoszenie w bosmanacie portu Krynica Morska wyjścia jachtu Czajka na Zalew;
b/ nieposiadanie na jachcie rakiet sygnałowych wbrew wymogom karty ewidencyjnej,
c/ przekroczenie określonej w karcie ewidencyjnej jachtu Czajka granic strefy dopuszczalnej żeglugi,
d/ nieudolne przeprowadzenie czynności ratowniczych, a zwłaszcza nie rzucenie niezwłocznie do wody koła ratunkowego człowiekowi znajdującemu się za burtą.
III. Nie można wykluczyć, iż rzucenie koła ratunkowego i użycie rakiet sygnałowych mogłoby przyczynić się do uratowania Romualda P.
IV. Pobiera od armatora jachtu Czajka, Wojskowego Klubu Sportowego “Śląsk” Wrocław na rzecz Skarbu Państwa (Ministerstwo Żeglugi – kasa Izby Morskiej w Gdyni) kwotę 365,40 zł; (czterysta sześćdziesiąt pięć 40/100); tytułem zwrotu kosztów postępowania.
Uzasadnienie
Charakterystyka jachtu Czajka jest następująca:
jacht drewniany, mieczowy, klasy “Omega”, długość 6,20 m, szerokość 1,80 m., wysokość 0,60 m., napęd żagiel 15 m², rok budowy 1950, dopuszczony do żeglugi jako jednostka sportowa w żegludze przybrzeżnej 1/2 Mm od brzegu w porze dziennej przy sile wiatru 4 B i stanie morza 3.
Wyposażenie wg karty ewidencyjnej: kotwica 7 kg, lina 15 m. koło ratunkowe jedno, czerpak 2 sztuki., nietoperz 1, pasy ratunkowe 5, rakiety 6 sztuk, wiadro z linką, Kierownikiem łodzi winien być sternik jachtowy, ilość załogi minimum 2, maksimum 5.
Port macierzysty jachtu Czajka Wrocław, armator Wojskowy Klub Sportowy “Śląsk” Wrocław.
W dniu wypadku, tj. 14 lipca 1960 r. jacht ten posiadał ważną kartę ewidencyjną.
Jacht ten należał do wyposażenia zgrupowania szkoleniowego WKS “Śląsk” w Krynicy Morskiej. Zgrupowanie to miało siedzibę w porcie Krynica Morska przy przystani pasażerskiej.
W dniu wypadku załogę tego jachtu stanowili członek sekcji żeglarskiej WKS “Śląsk” Jan G. jako kierownik jachtu, lat 26, inżynier mechanik, oficer WP. w czynnej służbie, 11 lat pływania na jachtach, posiadał stopień sternika jachtowego. Wymieniony był jednocześnie komendantem zgrupowania szkoleniowego sekcji żeglarskiej WKS “Śląsk” w Krynicy Morskiej. Pełnił on nadto funkcję kierownika sekcji żeglarskiej tego klubu.
Drugim członkiem załogi jachtu Czajka był w dniu wypadku Romuald P., lat 27, członek zgrupowanie szkoleniowego WKS “Śląsk” w Krynicy Morskiej, 10 lat pływania na jachtach, posiadał stopień jachtowego sternika morskiego, uprawniający do prowadzenia statków sportowych do 80 m” żagla po morskich wodach wewnętrznych oraz po wodach śródlądowych wszelkich statków sportowych bez ograniczeń.
W dniu 14 lipca 1960 roku w godzinach popołudniowych (około godz. 1200) komendant zgrupowania Jan G. wypłynął na jachcie Czajka wraz z Romualdem P., członkiem zgrupowania z portu Krynica Morska w celu pływania w bliskim rejonie portu. Przy wyjściu z portu i w czasie pływania po zalewie siła wiatru wg zeznań Jana G. wynosiła około 1 B, wiatr z kierunku Nord, widzialność dobra, słonecznie. Wg informacji PIHM Gdynia stan pogody na Zalewie Wiślanym w dniu 14.VII.1960 r. w godz. od 1200 do 1800 był następujący: wiatry NNE 2 – 4 B, stan Zalewu Wiślanego 2 B, widzialność 4 do 10 km.
J. G. nie zgłosił swego wyjścia z portu bosmanowi Portu Krynica Morska
Wg wyjaśnienia, J. G. nie zgłosił wyjścia bosmanowi ponieważ go nie widział.
W zeznaniu swoim, złożonym w dniu 8.IX.1960 r., J. G. podał inną przyczynę niezgłoszenia swego wyjścia z portu u bosmana portu a mianowicie to, że tego rodzaju zgłoszeń na obozie nie praktykowali.
Wg zeznań bosmana portu Krynica Morska M. S., jachty zgrupowania szkoleniowego WKS “Śląsk” na ogół zgłaszały swoje wyjście z portu bosmanowi portu. Potwierdził to również zastępca komendanta zgrupowania S. D.
J. G. nie odnotował nadto swego wyjścia na Zalew w obozowej książce wyjazdów. Przy wyjeździe z portu jacht Czajka posiadał następujące wyposażenie: jedno koło ratunkowe, 4 pasy ratunkowe kapokowe, czerpak, jedno lub 2 wiosełka. J. G. nie zabrał natomiast sprzętu alarmowego motywując to tym, że był słaby wiatr oraz, że zamierzał początkowo żeglować w pobliżu portu. Sprzęt ten uważał za niepotrzebny również z tej przyczyny, że jacht posiadał dwa zbiorniki powietrzne przymocowane do burt o łącznej pojemności 160 litrów.
Początkowo po wypłynięciu z portu J. G. i R. P. pływali w pobliżu portu Krynica Morska. Następnie zdecydowali się wypłynąć w kierunku portu Tolkmicko, znajdującego się po przeciwnej stronie Zalewu Wiślanego. Po przyjęciu kursu w kierunku Tolkmicka płynęli baksztagiem. P. położył się na dnie łodzi i spał lub drzemał, będąc wystawiony na działanie słońca (dzień był upalny).
Łodzią kierował Jan G.
Po przebyciu zamierzonej trasy, w odległości około 1,5 km od Tolkmicka R. P. wstał, przetarł oczy i oświadczył, że jest mu bardzo gorąco i “warto się wykąpać”. Następnie stanął na burcie łodzi i skokiem startowym skoczył do wody w kierunku przeciwnym do ruchu jachtu. Jan. G. zdążył tylko krzyknąć “Romek daj spokój, co robisz”. Po wyskoczeniu P. do wody, G. natychmiast wykonał zwrot i usiłował płynąć jachtem w kierunku oddalającego się P., który w międzyczasie wynurzył się z wody i ukazał się w odległości około 40 m od jachtu. W czasie, gdy P. utrzymywał się na powierzchni wody, a J. G. płynął jachtem w ślad za nim, P. dwukrotnie zawołał Jana G. po imieniu “Jasiu”. Nie było to wg oceny Jana G. “wołanie człowieka tonącego”. G. manewrował jachtem tak, aby najszybciej dojść do znajdującego się w wodzie P.
Po wykonaniu drugiego zwrotu, gdy jacht był dziobem oddalony o około 10-12 m od płynącego w wodzie P., głowa wymienionego zniknęła nagle z powierzchni wody, Nastąpiło to, wg zeznań J. G., po upływie 3 lub 4 minut od wyskoczenia P. do wody. Od tej chwili P. więcej nie pokazał się ma powierzchni wody. J. G. zaczął wówczas krążyć jachtem w pobliżu miejsca wypadku, obserwując stale powierzchnię wody Wypadek ten miał miejsce około godz. 1400-1500. J. G. krążył jachtem w okolicy miejsca wypadku przez okres około 30 minut. Gdy w ciągu tego czasu P. nie ukazał się na powierzchni wody, G. zdecydował się wrócić do portu, w którym znajdował się obóz, tj. do Krynicy Morskiej, by zawiadomić o wypadku władze i ściągnąć pomoc na miejsce wypadku.
Wg zeznania J. G., P. był najprawdopodobniej w czasie wyskakiwania z łodzi zgrzany po przebywaniu we wnętrzu łodzi pod działaniem promieni słonecznych. G. wiedział, że na Zalewie Wiślanym występują zimne prądy wody.
W okolicy miejsca wypadku tj. w promieniu około 1,5 km od portu Tolkmicko głębokość Zalewu Wiślanego wynosi od 2,9 do 1,7 m.
Do portu w Krynicy Morskiej J. G. powrócił około godz. 1600-1630. Natychmiast zawiadomił o wypadku uczestników zgrupowania, posterunek MO w Krynicy i bosmana tego portu. Zawiadomiono również statek ratowniczy PRO *Koncha*, stacjonujący w Tolkmicku, posterunek MO w Tolkmicku oraz Kapitanat Portu Elbląg. Po zgłoszeniu wypadku J .G. wraz ze swoim zastępcą S. D. udali się na jachcie “Meduza” na miejsce wypadku. Po przybyciu w okolicę miejsca wypadku (ok. godz. 1730) zastali w pobliżu tego miejsca statek ratowniczy “Koncha”.
J. G. i S. D. na jachcie “Meduza” oraz statek ratowniczy “Koncha”* rozpoczęli poszukiwania ma powierzchni Zalewu w okolicy miejsca wypadku. Poszukiwania te nie dały wyniku. W godzinach wieczornych, po zakończeniu poszukiwań, J. G. został zatrzymany na polecenie władz wojskowych.
W dniu 18.VII.1960 r. zwłoki R. P. wypłynęły na powierzchnię wody w okolicy pławy zwrotnej Tolkmicko, około 3 km od portu Tolkmicko.
Z protokółu oględzin zwłok R. P. dnia 18.II.1960 r.*) wynika, że wymieniony miał na lewej ręce zegarek marki “Moskwa” wskazujący godz. 0220 lub 1420. Pod szkiełkiem zegarka stwierdzono znaczną ilość wody. Wg tego protokółu ewentualne obrażenia poszczególnych części ciała lub zmiany chorobowe są w obecnym stanie trudne do stwierdzenia ze względu na znaczny rozkład gnilny zwłok.
Wg protokołu oględzin i sekcji zwłok R. P. z dnia 19.VII.1960 r. oględziny te i sekcja zwłok wykazały daleko posunięte zmiany rozkładu gnilnego w obrębie skóry, mózgu i narządów wewnętrznych, liczne wybroczyny krwawe, pod blaszkami opłucnymi, daleko posunięte zmiany rozmiękczenia w obrębie naskórka, szaro-brudno-czerwony płyn w jamach opłucnych, worku osierdziowym i jamie otrzewnej.
Śmierć nastąpiła na skutek utonięcia.
W dniu wypadku R. P. nie pił alkoholu.
Wymieniony był człowiekiem o pełnej sprawności fizycznej, ostatnio badany w Sportowej Przychodni Lekarskiej 6.IX.1959 r. z wynikiem pozytywnym, umiał pływać
Łączyły go dobre stosunki z J. G.. Nie było między nimi nieporozumień.
W związku z opisanym wypadkiem toczyło się śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Śląskiego Okręgu Wojskowego we Wrocławiu. Postanowieniem tej prokuratury z dnia 15.IX.1960 r. (sygn. Po Sl. 127/60) postępowanie karne zostało umorzone na tej postawie, że za wypadek utonięcia R. P. “nie ponoszą winy inne osoby”.
Ustaleń powyższych dokonano na podstawie zeznań J. G., akt śledczych Prokuratury Śląskiego Okręgu Wojskowego (sygn. Po SL 127/60), bosmana M. S., Aliny R., Adama R., Barbary P., A. D., D. A., Z. K., A. K., J. D., odpisu patentu żeglarskiego J. G., odpisu karty ewidencyjnej jachtu Czajka pism Polskiego Związku Żeglarskiego, Zarządu Okręgu Wrocław z dnia 21.IX,1960 r. i z dnia 1.X.1960 r., patentu żeglarskiego R. P., informacji PIHM o stanie pogody, listy badania zawodników, informacji bosmanatu portu Krynica Morska, wyciągu z dziennika ruchu jednostek w porcie Krynica Morska, listy uczestników zgrupowania szkoleniowego sekcji żeglarskiej WKS “Śląsk”, protokołu oględzin, książki portowej sekcji żeglarskiej
WKS “Śląsk”, protokołu oględzin zwłok z dnia 18.VII.1960 r., dokumentacji fotograficznej, protokołu oględzin i sekcji, postanowienia o umorzeniu śledztwa.
Delegat Ministra Żeglugi oświadczył co następuje:
Z braku dowodów należy przyjąć przebieg wypadków tak, jak je podaje Ob. G., jedyny świadek i uczestnik wydarzeń.
Przede wszystkim należy podkreślić bardzo istotną okoliczność, że po wyskoczeniu za burtę przez P., Ob. G. nie dopełnił zasadniczego obowiązku rzucenia koła ratunkowego. Niezależnie od tego czy denat znalazł się w wodzie na skutek przypadku czy dobrowolnie, obowiązywała powyższa zasada.
Kiedy jacht manewrując na żaglach znalazł się w odległości 10-12 m od P., który w tej chwili zniknął pod wodą, należało rzucić kotwicę, zamiast manewrować dalej, nie mając żadnego punktu orientacyjnego. Po bezowocnych poszukiwaniach (pół godziny) Ob. G. skierował jacht do Krynicy Morskiej odległej o 4 Mm zamiast powiadomić najbliższe władze w Tolkmicku, odległym o około 1,5 km, Ponadto podjął dalszą i trudniejszą drogę pod wiatr z niekompletną załogą..
Nie oznakował miejsca wypadku.
Na tej podstawie Delegat wniósł o orzeczenie, że wypadek spowodowała własna nieostrożność Romualda P. Do śmiertelnego wyniku mógł przyczynić się fakt przez Ob. G. koła ratunkowego. **)
Delegat wniósł również o wytknięcie Ob. G. nieprzepisowego I sprzecznego z dobrą morską praktyką postępowania. Przewód ujawnił, że jacht wyszedł nie zgłaszając wyjścia w bosmanacie portu, nie wziął rakietnicy, przekroczył dopuszczalną odległość od brzegu. Wszystkie te okoliczności łącznie z akcją ratowniczą obciążają konto moralne Ob. G., który był kierownikiem zgrupowania szkoleniowego klubu.
Świadczy, to zdaniem Delegata, o kompletnym braku dyscypliny klubowej i lekceważeniu odnośnych przepisów władz państwowych, odpowiedzialnych za bezpieczeństwo żeglugi.
Delegat wniósł o zwrócenie uwagi klubu na powyższe okoliczności.
Oceniając zebrany w sprawie materiał dowodowy i ustalony ma tej podstawie stan faktyczny Izba Morska rozważyła co następuje:|
I. W świetle zeznań jedynego świadka wypadku, jakim był Jan G., przyczyną śmierci Romualda P., członka załogi jachtu Czajka było utonięcie wymienionego w wyniku samowolnego wyskoczenia do | wody z jachtu, znajdującego się w drodze, w odległości około 1,5 km od lądu (od portu Tolkmicko), tj. w miejscu niedozwolonym do kąpieli.
Wypadek ten nastąpił w 3 lub 4 minucie utrzymywania się Romualda P. na wodzie, Wg zeznań G., zdążył on tylko przed wyskoczeniem P. z jachtu wykrzyknąć “Romek, daj spokój, co robisz?”
Przebieg wypadku opisany przez J. G. wskazuje na te, że P. nie wskoczył do wody w celach samobójczych. Wprawdzie miał dwukrotnie krzyknąć “Jasiu” pod adresem G., jednak G. nie zrozumiał tego okrzyku jako wezwania człowieka wzywającego pomocy.
Z materiału sprawy wynika, że P. w chwili utonięcia miał na ręce zegarek, co mogłoby wskazywać, na niezamierzone wypadnięcie wymienionego z jachtu. Fakt ten jednak nie daje, zdaniem Izby Morskiej, dostatecznej podstawy do podważenia zeznań J. G. co do przebiegu i przyczyn wypadku.
Skoczenie przez P. do wody z zegarkiem na ręce mogło być również wynikiem zapomnienia. Nadto, jak zeznali świadkowie A. R. i A. R., P. nie wykazywał zbytniej treski o swój zegarek.
Protokół oględzin i sekcji zwłok R. P. wskazują na to, że przyczyną śmierci wymienionego było utonięcie.
Wprawdzie P. był człowiekiem młodym (27 lat), o pełnej sprawności fizycznej (ostatnie badania lekarskie w Przychodni Sportowo-Lekarskiej odbył 10 miesięcy przed wypadkiem), w dniu wypadku nie znajdował się pod wpływem alkoholu, to jednak przyczyną nagłego zanurzenia się P. w wodzie i jego utonięcia w 3 lub 4 minucie od wyskoczenia z jachtu mogło być zasłabnięcie, w związku z nagłą zmianą temperatury, w jakiej. znalazł się po wyskoczeniu z jachtu do wody. Należy uwzględnić, że był on rozgrzany na skutek silnego nasłonecznienia, w wyniku tego, że spał na dnie łodzi, pod działaniem promieni słonecznych.
II. Przewód wykazał, że prowadzący w chwili wypadku jacht Czajka J. G. dopuścił się szeregu istotnych zaniedbań w akcji ratunkowej. Przede wszystkim nie rzucił znajdującemu się za burtą jachtu P. koła ratunkowego i nie wezwał go niezwłocznie po wyskoczeniu przez niego z jachtu do natychmiastowego powrotu. Te środki były tym bardziej niezbędne, skoro G. wiedział, że P. skoczył do wody po silnym rozgrzaniu i bezpośrednio po przebudzeniu się, oraz wiedział o zimnych prądach panujących na Zalewie. Również okrzyki P. winny były być dla Ob. G. sygnałem, iż wzywa on pomocy.
Ocena Ob. G. co do tego, że nie były to okrzyki człowieka tonącego, jest całkowicie dowolne. W tym układzie warunków nie można, zdaniem Izby Morskiej, wykluczyć, iż rzucenie koła ratunkowego mogłoby przyczynić się do uratowania Romualda P.
Dalszym zaniedbaniem Ob. G. było po zbliżeniu się do miejsca, w którym P. zanurzył się w wodzie po raz drugi, niezakotwiczenie jachtu w miejscu, w którym zniknął P. pod powierzchnią wody. Zakotwiczenie jachtu pozwoliłoby mu na pozostanie w gotowości do akcji ratunkowej najbliżej miejsca wypadku, czego nie mógł osiągnąć krążąc łodzią żaglową, po żaglami, wokół miejsca wypadku nie mając jednocześnie żadnego punktu orientacyjnego co do miejsca zatonięcia P.
Wprawdzie zaniedbanie to nie pozostawało w związku przyczynowym z utonięciem P., ponieważ nie wynurzył on się więcej na powierzchnię wody, jednakże wymaga zwrócenia uwagi jako zaniedbanie w akcji ratowniczej. Wydaje się, że w wypadku zakotwiczenia jachtu skutecznym sposobem ratowania P. mogło być z uwagi na małą głębokość Zalewu Wiślanego (w okolicy miejsca wypadku od 1,7 do 2,9 m) nurkowanie przez. J. G. w miejscu, w którym P. zniknął pod powierzchnią wody.
Z uwagi jednak na to, iż taki sposób ratowania tonącego był połączony z narażeniem życia przez ratującego nie można w tym zakresie czynić zarzutu pod adresem J, G.
Wprawdzie J. G. przed tym zanim udał się do portu po pomoc przebywał na miejscu wypadku przez okres pół godziny, a oddalenie się jego było uzasadnione koniecznością uzyskania pomocy w poszukiwaniach, to jednak zauważyć należy, że wg § 101 ust. 22 Instrukcji nr. 9 Polskiego Związku Żeglarskiego o bezpieczeństwie w żegludze jachtowej, należy w razie niewyłowienia człowieka zza burty krążyć w pobliżu miejsca wypadku przez 48 godzin o ile warunki na morzu nie czynią tego niebezpiecznym dla jachtu lub załogi.
Poważnym wykroczeniami J.G., których dopuścił się w związku z wyjściem na Zalew Wiślany w dniu wypadku było: nieposiadanie w czasie wypadku na jachcie wymaganych kartą ewidencyjną tego jachtu rakiet sygnałowych i przekroczenie zasięgu żeglugi określonego w karcie ewidencyjnej (do 1/2 Mm od brzegu), oraz niezgłoszenie w bosmanacie portu w Krynicy Morskiej wyjścia jachtu na Zalew.
Posiadanie rakiet umożliwiłoby natychmiastowe zaalarmowanie i szybkie ściągnięcie na miejsce wypadku ratowników.
W odległości bowiem około 1,5 km od miejsca wypadku znajdował się ruchliwy port rybacki Tolkmicko, w którym nadto stacjonowała jednostka ratownicza “Koncha”, będąca w stałym pogotowiu.
Nie można zatem wykluczyć możliwości uratowania P. w wypadku natychmiastowego zaalarmowania ratowników przy pomocy rakiet i natychmiastowego ich przybycia na miejsce wypadku.
Uwzględniając odległość miejsca wypadku od tego portu, szybkość statku ratowniczego “Koncha” (około 9 węzłów) oraz szybkość maksymalną łodzi rybackich motorowych (5 do 8 węzłów), pomoc z Tolkmicka mogłaby w sprzyjających okolicznościach nadejść w ciągu 15 – 20 minut od wystrzelenia rakiet.
Załoga statku ratowniczego “Koncha” prowadziła bowiem stałą obserwację Zalewu ze specjalnej wieży, znajdującej się w porcie Tolkmicko. Nie mając rakiet, J. G. podjął nadto niedopuszczalną decyzję udania się po pomoc do odległej od miejsca wypadku o 8 km Krynicy Morskiej, płynąc pod wiatr (jak zeznał – szedł na miejsce wypadku baksztagiem, a nadto wg informacji PIHM w dniu wypadku był na Zalewie wiatr NNE), zamiast udać się do znacznie bliższego portu w Tolkmicku, mając nadto w tym kierunku pomyślny wiatr. Udanie się do portu w Tolkmicku umożliwiłoby mu najszybsze zawiadomienie władz o wypadku, tj. w ciągu niespełna 20 minut, przyjmując szybkość jachtu co najmniej 3 węzły, podczas gdy w Krynicy zjawił się po około 2 godzinach od wypadku (wypadek około godz. 1400 – 1500, przybycie do Krynicy godz. 1600 – 1630/. Tym bardziej powinien był udać się do najbliższego portu, skoro pozostał na jachcie sam.
Co do wyjścia G. i P. z portu Krynica Morska na Zalew bez zgłoszenia tego wyjścia w bosmanacie portu, to zaniedbanie to jest tym bardziej rażące, skoro G. nie odnotował swego wyjazdu również w obozowej książce wyjazdów. Nikt więc w porcie i w obozie nie znał kierunku jazdy G. i P.
Decyzję bowiem o udaniu się do Tolkmicka G. i P. podjęli dopiero w czasie krążenia jachtem w okolicy portu Krynica Morska, wychodząc zaś z portu mieli zamiar pływać tylko w jego pobliżu. Wg zeznań G., nie szukał on bosmana portu. Wprawdzie bosman portu miał nadzór nad pięcioma przystaniami po obu stronach mierzei, to jednak należy zauważyć, że na przystani pasażerskiej portu Krynica Morska, gdzie znajdowało się miejsce postoju jachtów zgrupowania szkoleniowego WKS “Sląsk” bosman portu był osiągalny w dniu wypadku w odstępach czasu mniej więcej co godzinę w czasie od godz. 1115 do 1630 ponieważ na przystani tej odprawiał statki. pasażerskie, przychodzące i wychodzące z portu wg rozkładu.
Nadmienić należy, że konieczne było w wypadku oddalenia się Ob. G. od miejsca wypadku oznakowanie miejsca wypadku.
Wymieniony tego nie uczynił. Można to było uczynić przez zakotwiczenie na miejscu wypadku jakiegoś przedmiotu, posiadającego zdolność utrzymywania się na wodzie. Na jachcie znajdowała się kotwica z liną i pasy ratunkowe.
III. Wymienione wyżej zaniedbania i wykroczenia tak ze strony Ob. G., który był kierownikiem zgrupowania szkoleniowego i zarazem kierownikiem sekcji żeglarskiej
WKS “Śląsk” jak również uczestnika tego zgrupowania R. P. świadczą o braku dyscypliny klubowej i tolerowaniu przez władze klubu lekceważenia zasad i przepisów służących bezpieczeństwu żeglugi
IV. Należy stwierdzić, że obsadzenie jachtu załogą w czasie podróży, w czasie której nastąpił wypadek było zgodne z wymogami karty ewidencyjnej, a obaj członkowie załogi jachtu posiadali uprawnienia do kierowania jachtem tego typu,
V. Na zasadzie art. 48 ust. ustawy o izbach morskich pobrano od Wojskowego Klubu Sportowego “Śląsk” Wrocław jako armatora jachtu Czajka na rzecz Skarbu Państwa – (Ministerstwo Żeglugi – Kasa Izby Morskiej) kwotę 365,40 zł, tytułem zwrotu kosztów postępowania.
______________________
*) Tak w Orzeczeniu. Prawdopodobnie chodzi o 18.VII.1960 r.
**) Tak w Orzeczeniu. Prawdopodobnie brak stwierdzenia, że G. nie rzucił koła ratunkowego (Przyp. J.Z.)