Wyga, 1956, utonięcie członka załogi, Zalew Wiślany
(Postanowienie Izby Morskiej w Gdańsku z dnia 31.07.1958 r. Sygn. akt I.M. 46/56)
Izba Morska przy Sądzie Powiatowym w Gdyni rozpoznawszy w dniu 31 lipca 1958 r. sprawę utonięcia Jerzego K. z jachtu Wyga w dniu 22.VII.1956 r.
orzeka
I. Przyczyną wypadnięcia a w konsekwencji utonięcia Jerzego K. członka załogi jachtu „Wyga” w dniu 22 lipca 1956 r. około godz. 1650 na Zalewie Wiślanym w połowie drogi Kąty Rybackie a Krynica Morska na wysokości miejscowości Przebrno a wysokością Suchacza czyli na wysokości 1 Mm na S.W. od pławy świetlnej „Piotruś” było przypadkowe wypadnięcie za burtę wyżej wymienionego.
II. Akcja ratunkowa poza nie wyrzuceniem natychmiast koła ratunkowego nie budzi dalszych zastrzeżeń,
UZASADNIENIE
W dniu 22.VII.1956 r. o godz. 1045 z portu Krynica Morska wyszedł na Zalew Wiślany jacht „Wyga” wraz z czteroosobową załogą i dwoma pasażerami. Jacht ten należący do klubu Sportowego “Stal” w Gdyni posiada długość 9 m i szerokość 2,20 m. Jachtem tym dowodził Józef Sz. posiadający uprawnienia sternika II klasy.
Pogoda w tym czasie była następująca: wiatr z kierunku NW o sile 1°B, widzialność dobra. Około godz. 1700 jacht „Wyga” znalazł się w połowie drogi pomiędzy Kątami Rybackimi a Krynicą Morską, gdzie spostrzegłszy stojący na kotwicy jacht „Antypassat” manewrował w odległości od 30 – 400 m. od tego jachtu, i to z szybkością 7-8 węzłów.
W tym czasie siła wiatru z kierunku N dochodziła do 5-6°B, a przechył jachtu „Wyga” dochodził do 50°. W tym czasie kiedy świadek D. przebywał po stronie zawietrznej jachtu i był zajęty pompowaniem wody na tę burtę przeszedł członek załogi K., który wyciągnął ręce do wody. Po upływie 20‑30 sek. św. D., który uwagę swoją miał zwróconą na działanie pompy spostrzegł wymachującego rękoma w wodzie K., po czym natychmiast ogłosił alarm: “człowiek za burtą”. Odległość oddalającego się jachtu od przebywającego w wodzie K. wynosiła wtedy 50-80 m. Świadek D. pobiegł natychmiast po koło ratunkowe, lecz kapitan jachtu wstrzymał go od wyrzucenia koła wobec znacznej odległości jachtu od miejsca wypadku.
K. leżąc początkowo na grzbiecie odwrócił się i wykonał trzy ruchy płynąc w kierunku jachtu. Jacht w ciągu kilku sekund wykonał zwrot w kierunku wypadku i wówczas już K. na powierzchni wody nie widziano. K. utrzymał się na powierzchni wody około 10-20 sekund. Był on ubrany w lekką odzież i wykazywał uprzednio dobrą umiejętność pływania. Załoga jachtu „Wyga” obserwowała w okolicy wypadku bezskutecznie powierzchnię morza przez okres około 1 godziny, zostając tam do godz. 2000.
W ciągu 4 minut od wypadku na miejsce zjawił się jacht „Antypassat”, który wszczął poszukiwania przez nurkowanie dwóch członków załogi tego jachtu. Poszukiwania te nie odniosły żadnego rezultatu. Głębokość miejsca wypadku wynosi około 2,70 m. Kapitan jachtu „Antypassat”, widząc płynący statek z kierunku Elbląga podniósł flagę Kodu międzynarodowego „Oko”. Na miejscu zjawiła się jednostka ratownicza “Elżunia” z Tolkmicka, która po bezskutecznym przejściu torem wypadku wróciła do Tolkmicka
Delegat Ministra Żeglugi i Gospodarki Wodnej wniósł o orzeczenie, że przyczyną wypadnięcia Jerzego K. i jego utonięcia, był nieszczęśliwy wypadek, za który nikt odpowiedzialności nie ponosi.
Zdaniem Delegata K. siedzący w kokpicie po nawietrznej prawej burcie po wydaniu przez kapitana jachtu polecenia wypompowania wody z zęz i po skierowaniu się do pompy członka załogi D. przeszedł na zawietrzną lewą burtę niżej leżącą nad wodą i nachylił się prawdopodobnie w celu zaczerpnięcia wody rękoma, aby użyć ją do zassania pompy i w tej pozycji tracąc równowagę wpadł do wody.
Delegat nadto podkreślił, że mimo szybkiego oddalania się jachtu od K. wyrzucenie koła ratunkowego było raczej wskazane, ponieważ K. zdążyłby dopłynąć do koła zanim jacht mógł wykonać zwrot i przybliżyć się ponownie. Delegat jednakże w tym przedmiocie nie wysunął zarzutu względem kapitana i załogi jachtu, wnioskując z faktu szybkiego utonięcia K., który umiał pływać, że w danym przypadku musiała istnieć postronna przyczyna – prawdopodobnie w postaci istniejących w tych miejscach prądów i wirów które spowodowały wciągnięcie K. pod wodę i jego utonięcie.
Oceniając zebrany w sprawie materiał dowodowy i ustalony na tej podstawie stan faktyczny Izba Morska rozważyła co następuje:
W świetle zeznań załogi jachtu „Wyga” za niewątpliwe przyjąć należało, że K. wypadł z jachtu od strony zawietrznej, i to w czasie kiedy wyciągał ręce do wody przy przechyle jachtu do 50° i jego szybkości do 7-8 węzłów. Aczkolwiek samego momentu wpadnięcia K. nikt spośród załogi nie spostrzegł, to jednak zdaniem Izby w świetle tych okoliczności jedyną możliwą przyczyna wypadnięcia za burtę mógł być nieszczęśliwy przypadek polegający na przypadkowym wypadnięcia K. za burtę jachtu.
Izba uznała za wiarogodne zeznania św. D., iż spostrzegł on K. w wodzie dopiero z odległości około 50-80 m, od miejsca wypadnięcia. Przemawia za tym również zeznanie kapitana jachtu, który na alarm D. oceniając tak odległość jachtu od K. uważał, że jest ona zbyt duża na wyrzucenie koła ratunkowego przy uwzględnieniu możliwości zwrotu w czasie 3-4 sek.
W oparciu o powyższe Izba Morska nie przyjęła za wiarygodne zaznania św. M., że widział on K. już w odległości około 3-4 m, po wypadnięciu tegoż z jachtu. W tej bowiem sytuacji należałoby oczekiwać reakcji właśnie ze strony M., który żadnego alarmu nie wszczął ani też z nikim tym spostrzeżeniem się nie podzielił.
Rozważając z jednej strony fakt, że K. posiadał umiejętność dobrego pływania – o czym przekonał się osobiście na 2 dni przed wypadkiem kapitan jachtu i dobre warunki atmosferyczne (temp. wody i powietrza) do utrzymywania się na powierzchni wody, a z drugiej strony okoliczność, że K. utrzymał się na wodzie zaledwie około 30 sek., zdaniem Izby można dopatrzeć się wad zdrowia K. jako przyczyny tak szybkiego zatonięcia, Nie można jednak wykluczyć, że K. natrafił — jak to podniósł Delegat Ministra na wiry podwodne, aczkolwiek i w tym wypadku należy przyjąć, że tonący przy dobrym stanie zdrowia utrzymałby się dłużej na powierzchni wody.
Wyrażając ten pogląd Izba miała na uwadze, że głębokość w miejscu zatonięcia K. wynosiła zaledwie ok. 2,70 m.
W świetle zebranego materiału dowodowego Izba Morska nie dopatrzyła się żadnych zaniedbań ze strony kapitana i załogi jachtu „Wyga”, które by mogły mieć wpływ na wypadek.
Jeśli chodzi o akcję ratowniczą, to Izba Morska nie znalazła istotnych uchybień ze strony kapitana i załogi jachtu „Wyga” co do sposobu jej przeprowadzenia, z tym że koło ratunkowe powinno było być wyrzucone od razu z chwilą zauważenia wypadku.
Nie wyrzucenie jednak koła ratunkowego w ustalonej sytuacji było wytłumaczalne i nie mogło zaważyć na powodzeniu akcji ratowniczej, a to ze względu na dobrą zdolność manewrową jachtu i stosunkowo już znaczną odległość od miejsca wypadnięcia K.
Mając powyższe na uwadze Izba Morska podzielając wniosek Delegata Ministra co do przyczyny utonięcia K. orzekła jak w sentencji.