Dana, 2012, zderzenie z s/y Globe i m/y Ankawer Galeon, Marina Sopot
(Orzeczenie Izby Morskiej w Gdyni z dnia 07 grudnia 2012 r. Sygn. WM-G-12/12)
Izba Morska przy Sądzie Okręgowym w Gdańsku z siedzibą w Gdyni, po rozpoznaniu na rozprawie w dniu 23 listopada 2012 r., sprawy kolizji s/y Dana z s/y Globe i m/y Ankawer Galeon w Marinie Sopot w dniu 24 maja 2012 r.;
orzeka:
- przyczyną uderzenia wychodzącego z Mariny Sopot s/y Dana w zacumowane przy Falochronie Wschodnim: s/y Globe i m/y Ankawer Galeon w dniu 24 maja 2012 r. o godz. 1625 przy wietrze N ok. 6 B i dobrej widzialności, w wyniku czego uderzone jachty zostały uszkodzone; były błędne manewry wychodzącego jachtu;
- winę za wypadek ponosi kapitan s/y Dana – st. jacht. Dariusz D. przez to że: źle ocenił sytuację ograniczoną cumującymi przy Falochronie Wschodnim jachtami, nie odszedł od pomostu bezpośrednio do wyjścia, nie dobrał powierzchni ożaglowania do siły wiatru oraz po wykonaniu drugiego zwrotu przez sztag miał wybranego grota;
- bezpieczeństwo żeglugi i porządku w Marinie Sopot wymaga wydania dodatkowych przepisów regulujących ruch statków na jej obszarze;
- kosztami postępowania wynoszącymi 497,72 zł (czterysta dziewięćdziesiąt siedem złotych siedemdziesiąt dwa grosze) obciążyć Dariusza D.
Uzasadnienie
I
- Dariusz D. — właściciel i armator s/y Dana (drewniany, żaglowy, klasy olimpijskiej R6; bez pomocniczego napędu mechanicznego; rok budowy 1926; długość 11,60 m; szerokość 1,8 m) przygotowywał go z Ryszardem G., po południu 24 maja 2012 r. w Marinie Sopot, do wyjścia na Zatokę Gdańską.
Wcześniej kapitan jachtu Dariusz D. (50 lat, sternik jachtowy, starszy sternik motorowodny, żeglarstwo uprawia od połowy lat 70) sprawdził na portalach internetowych prognozę pogody. Było słonecznie, ciśnienie stabilne, dobra widzialność i drobne fale w Marinie. Tam siłę wiatru ocenił na 3-4°B.
Po przeholowaniu jachtu do ostatniego Y-bomu po stronie południowej przy końcu pomostu pływającego usytuowanego bliżej mola i zacumowaniu dziobem na wiatr na cumie dziobowej, Ryszard G. (52 lata, bez uprawnień żeglarskich, amatorsko żegluje od połowy lat 70) sprawdzał takielunek stały, a kapitan klarował szpringi i cumę rufową. Po wyjęciu z forpiku kamizelek ratunkowych, koła i skrzynki bosmańskiej, postawili grota i foka, a następnie omówili manewr wyjścia z Mariny.
Ze względu na dużą tendencję jachtu do przechyłów nawietrznych, nie chcieli ryzykować odpadania bezpośrednio od Y-bomu do wyjścia. Zaplanowali odejść na lewym halsie ostrym kursem w kierunku Falochronu Wschodniego, wykonać zwrot przez sztag, wejść głębiej do basenu i przed molem wykonać drugi zwrot przez sztag, po czym odpaść do baksztagu i skierować się do wyjścia.
Przed odcumowaniem kapitan Dariusz D. wybrał na kabestanie szot grota i zacisnął w knadze (piesku), żeby ich nie uderzał bom. Wskutek tego pracujący grot przechodził linię wiatru, a bom nieznacznie przesuwał się z burty na burtę. Prawdopodobnie wtedy szot opasał jeden z bloczków i zaklinował się na nim.
2. Manewr odejścia opóźnił podchodzący do Falochronu Wschodniego m/y Ankawer Galeon. Po zacumowaniu przy nim lewą burtą, dziobem do wyjścia, przed stojącym prawą burtą s/y Globe, Ryszard G. zdjął cumę s/y Dana, wypchnął dziób na prawo (na lewy hals), wskoczył do kokpitu i wybrał prawy szot foka.
Jacht wolno ruszył i na wysokości m/y Ankawer Galeon, prawie w miejscu, wykonał zwrot przez sztag na prawy hals, bez wyluzowania w linii wiatru szotu grota, i poszedł w kierunku mola. Tam, pomiędzy ostatnim Y-bomem, w basenie pomiędzy północną stroną pływającego pomostu a pomostem głównym przy molo, zrobił drugi zwrot na wiatr. Jednocześnie Ryszard G. wybrał prawy foka szot, a kapitan zwolnił w knadze zaciskowej szot grota. Ten jednak się nie wyluzował. Jacht przechylił się na prawą burtę, przyspieszył i mimo zluzowania foka, o godz. 1620 uderzył pod kątem 30-40° w s/y Globe (dł. 18,28 m; szer. 5,8 m; zan. 3,96 m; kompozytowy, oceaniczny jacht regatowy klasy Eco 60), wybił mu w lewej burcie przed skrajnikiem rufowym 8 cm dziurę — zostawiając w niej fragment swojej dziobnicy i ześlizgnął się po jego burcie kalecząc ją i reling blokiem lewego szota foka. Następnie otarł się o m/y Ankawer Galeon. W tym czasie wiał północny wiatr z siłą ok. 6°B. Przebieg odejścia s/y Dana od pomostu, następne jego manewry i kolizję z s/y Globe oraz m/y Ankawer Galeon, obrazuje zapis kamer Mariny.
3. Po wypadku zawiadomiono Bosmanat Mariny, spisano oświadczenie i powiadomiono policję.
Zdaniem załogi s/y Dana bezpośrednią przyczyną uderzenia w zacumowane jachty, było zapętlenie się szotu grota na bloczku wielokrążkowym.
II
Zastępca Delegata Ministra Transportu Budownictwa i Gospodarki Morskiej kpt. jacht. dr inż. Maciej D. wniósł o orzeczenie, że do wypadku doszło z winy kapitana s/y Dana, wskutek błędnej decyzji zawierającej zamiar manewrowania jachtem pod żaglami na ograniczonym akwenie. W wyniku tych manewrów, po ostatnim zwrocie, jacht uderzył w zacumowane jednostki.
Poza tym Delegat wnioskował o zalecenie Dyrektorowi Urzędu Morskiego w Gdyni opracowania odrębnego zarządzenia dla Mariny Sopot, regulującego w niej ruch jachtów pod żaglami oraz uwzględnienia w nim świadczonej przez Marinę usługi holowniczej, ale jako pomocy nawigacyjnej i zamieszczenia o tym informacji w locji.
III
Izba Morska, co do przyczyny wypadku, podzieliła stanowisko Delegata. Nie znaczy to jednak, iż bezpośrednio, jak uważa kapitan s/y Dana, nie spowodowało go zaplątanie szotu grota na bloczku. Jedynym, ale i wiarogodnym na to dowodem, są wyjaśnienia załogi. Nie kwestionując ich Izba zważyła, że nie można tylko do tego sprowadzić źródła kolizji.
Bezpieczeństwo żeglugi na ograniczonym akwenie, nie może zależeć od niespodziewanej, ale zawsze możliwej, awarii sprzętu.
W tym przypadku wykonalne było bezpieczne wyjście z Mariny na żaglach, ale przy zastosowaniu innej koncepcji. Przyjęta, zawężała pole manewrów i nie zostawiała marginesu na korektę błędów lub awarii sprzętu. Podłożem jej była wadliwa ocena warunków atmosferycznych i sytuacji powstałej po zacumowaniu m/y Ankawer Galeon.
Załoga, z poziomu pokładu jachtu osłoniętego przez molo i falochron, nie doszacowała siły wiatru, który zmierzony w Bosmanacie Mariny w czasie wypadku, przekraczał 6°B.
Taki wiatr pozwalał odejść od pomostu bezpośrednio ku wyjściu na Zatokę na samym foku, albo też na foku i grocie ale zarefowanym i przy użyciu szpringu rufowego, który spełniałby też funkcję asekuracyjną.
W każdym razie, przy dwuosobowej załodze tego regatowego jachtu, niezapewniającej jednoczesnej obsługi szotów foka, grotszota, steru i baksztagów, niefortunny był plan odejścia w głąb basenu i wykonywania tam zwrotów, gdyż za mało było miejsca do nabrania szybkości manewrowej.
Zacumowany m/y Ankawer Galeon, nie ograniczał jachtowi Dana drogi od pomostu do wyjścia, a zawężał pole manewrów w basenie.
Skoro jednak taki plan wyjścia realizowała załoga, to manewry powinny były już w momencie pierwszego zwrotu na wiatr, odbywać się z jednoczesnym, odpowiednim wybieraniem i luzowaniem grotszota. Gdyby kapitan — obsługujący grotżagiel — zwolnił najpóźniej wtedy jego szot w knadze zaciskowej, to zorientowałby się iż jest zapętlony. Było jeszcze dosyć miejsca i czasu na uwolnienie go przed następnym zwrotem przez sztag, po którym jacht nie odpadł od wiatru, lecz przyspieszył i uderzył w zacumowane jednostki.
IV
Ponieważ w związku z wypadkiem Delegat Ministra dostrzegł zagrożenie bezpieczeństwa żeglugi w Marinie Sopot, Izba Morska na podstawie art. 38. 3) ustawy o izbach morskich (j. t. Dz. U. 2009 r., Nr 69, poz. 599), w zw. z art. 84. 1., 2.,3. i 4. ustawy o bezpieczeństwie morskim (Dz.U. 2011 r. Nr 228, poz. 1368 z późn. zm.)
zaleca:
Dyrektorowi Urzędu Morskiego w Gdyni, rozważyć czy zachowanie tam wymagań bezpieczeństwa ruchu jachtów pod żaglami i korzystania z usług holowniczych Mariny, wymaga uregulowania w Przepisach portowych, czy wystarczy uzupełnienie w tym zakresie „Regulaminu przystani jachtowej w Sopocie”.
V
Kosztami postępowania Izba, na podstawie art. 48. 1. ustawy o izbach morskich, obciążyła armatora s/y Dana.